Pani Basia poczuła na sobie czyjeś spojrzenie.
Podniosła głowę i zobaczyła znaczący uśmieszek.
Facet, po czterdziestce, byłby może nawet
i przystojny, ale ten obleśny uśmiech dyskwalifikował go, sprowadzał do roli knura z birczańskich lasów.
Facet, po czterdziestce, byłby może nawet
i przystojny, ale ten obleśny uśmiech dyskwalifikował go, sprowadzał do roli knura z birczańskich lasów.
Zresztą, skoro tu stał, nie powinien jej zaczepiać.
Nawet spojrzeniem.
Nawet spojrzeniem.