niedziela, 24 grudnia 2017

chcieć to móc ( czyli to jednak jeszcze nie pożegnanie ;)


Kibice wrzeszczeli, klaskali, pohukiwali...
Koleżanki z drużyny wykrzykiwały moje imię i piszczały jak opętane...
A ja stałam i wiedziałam, że za chwilę mnie wszystkie one mnie rozszarpią.
To na mnie spoczywała odpowiedzialność za to, w jaki sposób spędzimy cały przyszły dzień.
Gdyby udało mi się zdobyć ten jeden punkt, byłby to uroczy, pełen atrakcji rejs po mazurskich jeziorach.

piątek, 6 października 2017

malowana bryczka - ciąg dalszy

Ciąg dalszy wpisu z 4 października:

Pewnego dnia po bryczkę zgłosił się Jarek, syn gospodarzy z domu za Górą.
Jarek miał wysokie buty, czerwoną bluzę ze złotymi guzikami i szeroki uśmiech.
Kiedy pędził przez Osadę, zarumienione dziewczyny odwracały za nim głowy. A te, które zapraszał na przejażdżkę, śmiały się głośno albo piszczały przerażone.

środa, 4 października 2017

malowana bryczka ( czyli kiedy warto wziąć sprawy w swoje ręce?)

Mieszkańcy Osady wołali na nią " Sofijka".
Będąc dzieckiem nie znosiła tego.
Brzmiało to jakoś nienowocześnie, babciowo i ludowo.
Ale teraz, kiedy dorosła, rozumiała,
że skojarzenie było zbyt oczywiste.
Wszystko przez te ... wilgi!

Tu, gdzie mieszkali, wszędzie - w sadach, ogrodach , w gęstym liściastym lesie i w dolinie rzeczki – dosłowne na każdym kroku dało się słyszeć :

środa, 27 września 2017

brakujący element ( czyli czy warto opowiadać o swoim szczęściu)

Państwo Podleśni znali się jak łyse konie.

Wspólne podwórko.
Wspólna podstawówka.
Razem w ogólniaku i w tym samym mieście na studiach.
Wiadomo było, jak to się musi skończyć.
Ślub wzięli na czwartym roku studiów.
I to wcale nie dlatego, że musieli, bo na świat zamierzał się zgłosić kolejny członek tej miłej gromadki.
Pobrali się - bo tak.
Nie mogło być przecież inaczej.

sobota, 23 września 2017

dwaj kupcy ( czyli czy warto chwalić się nowym związkiem?)

Porządkując zbiory archiwalne ( taaak, nadal to robię – taka praca na raty zastanie mnie chyba jeszcze z choinką bożonarodzeniową w tle) trafiłam na zdjęcie mojej babci.
Łaaaa!
Znowu to samo uczucie zaskoczenia i zdumienia.

Chociaż jest to określenie mocno makabryczne, stwierdzę, że wyglądam po prostu jak "skóra zdjęta z babci" ( łeee) :)
Dziwne wrażenie - patrzeć na kogoś, kto przed nami...miał naszą twarz, nasze oczy! Dobrze, że charakter mam nieco inny. Babcia ...
Cóż. Miała kobieta swoje wady, jak każdy człowiek.
Wiem, że mojej matce, a jej synowej , mogło nie być łatwo.
Chwilami mogło jej być piekielnie ciężko.

Ale nie o tym dzisiaj.

niedziela, 13 sierpnia 2017

cała jestem w ...koronkach ( czyli do czego rozwódce ładna bielizna?)

Pani Basia poczuła na sobie czyjeś spojrzenie.
Podniosła głowę i zobaczyła znaczący uśmieszek.
Facet, po czterdziestce, byłby może nawet
i przystojny, ale ten obleśny uśmiech dyskwalifikował go, sprowadzał do roli knura z birczańskich lasów.
Zresztą, skoro tu stał, nie powinien jej zaczepiać.
Nawet spojrzeniem.

czwartek, 6 lipca 2017

zapach spalenizny ( czyli o weryfikacji kandydatów na nowych partnerówżyciowych)

Czy życie rzeczywiście można zacząć raz jeszcze?  
Czy po rozwodzie, po zdradzie, po rozpadzie idealnego  ( przecież kiedyś) związku, po patrzeniu na byłego ukochanego
( ukochaną) z perspektywy sądowej ławy
i po mozolnym zbieraniu ze wszystkich kątów serca potłuczonego na tysiąc kawałków ...
Czy po tym wszystkim człowiek może zacząć wszytko od nowa?
Jeszcze raz?
Tak  - po prostu?