niedziela, 4 grudnia 2016

tak jak w kinie ( czyli szczęście a trójkąt małżeński)

Zanim jeszcze otoczono naszą dzielnicę supermarketami, życie towarzyskie „parafii” koncentrowało się wokół maleńkiego osiedlowego sklepiku.

Było to zarazem miłe i niebezpieczne.
Z jednej strony – plotki szerzyły się jak średniowieczna zaraza, z drugiej – sąsiedzi znali się lepiej, wiedzieli o sobie sporo
i tworzyli jednak coś w rodzaju wspólnoty.

piątek, 28 października 2016

ryba ( czyli czasem nie da się uciec)


Czasami mam wrażenie , że tę piosenkę napisano o mnie.

Kilka dni temu jechałam ( po kilkunastu godzinach) pracy ( pracy płatnej niewspółmiernie nisko do kosmicznych wymagań i oczekiwań pracodawcy), zmęczona, padnięta i otępiała. Nagle zatrzymałam się na moście. W korku!!!
Tu , w Przemyślu, korki są rzadkością. Ale był. I to spory.
Spokojnie! Nie zmieniamy się w metropolię.

sobota, 30 lipca 2016

pudełko pod łóżkiem ( czyli o wchodzeniu w nowy związek)

Arnoldowa nadal w kawałkach.
Sorry, już nie - Arnoldowa przecież!
Ciągle zapominam. Arnolda nie ma!

Schwester ma, jako osoba zdecydowanie "nadenergetyczna" walczyć musi obecnie z przekierowaniem energii na inne niż dotychczas pola.

Dotąd, przez lata, cały niemal jej czas pozasłużbowy, cała niemal jej energia, emocje, kreatywność - wszytko to koncentrowało się wokół rodziny i Arnolda.