piątek, 28 października 2016

ryba ( czyli czasem nie da się uciec)


Czasami mam wrażenie , że tę piosenkę napisano o mnie.

Kilka dni temu jechałam ( po kilkunastu godzinach) pracy ( pracy płatnej niewspółmiernie nisko do kosmicznych wymagań i oczekiwań pracodawcy), zmęczona, padnięta i otępiała. Nagle zatrzymałam się na moście. W korku!!!
Tu , w Przemyślu, korki są rzadkością. Ale był. I to spory.
Spokojnie! Nie zmieniamy się w metropolię.

Stało się tak tylko dlatego, że właśnie remontują jeden z głównych mostów.

Stałam więc w tym korku i zastanawiałam się, co ja tutaj robię.
Przecież od dawna wiem, że wcale tu nie pasuję.
Nie chcę tu być!
Mimo, że uwielbiam moje piękne miasto, jego klimat, zabytki, zaułki….duszę się tu.
Powinnam stąd uciec.

Ostatnio przeżyłam dobę w miejscu, którym zapomniałam o wszystkich problemach, o Eksiu, rozprawach, codziennej walce.
Wśród ludzi, którzy są zupełnie inni niż ci, tutaj.

Idąc nocą przez rozświetlone „Wielkie Miasto”, śmiejąc się ze znajomymi beztrosko, na cały głos, zrozumiałam, że moje kochane, rodzinne miasto mnie wysysa. Jak wampir.

Wspaniale byłoby spakować walizkę, pieprznąć tym wszystkim, co męczy i dusi.I uciec na zawsze.

Uciec od problemów, od niemocy, bezradności, przeszłości…

I wtedy usłyszałam w radiu ( o) piosenkę Dyjaka.

I dotarło do mnie po raz setny, że odfrunąć, odlecieć, uwolnić się …to...to wcale nie jest takie proste.

Każdy z nas ma jakąś rybę przywiązaną do skrzydeł. Powinien się liczyć z konsekwencjami wzbijania się powietrze.

Owszem, da się odfrunąć, ale cena, jaką się za to zapłaci może być niewspółmierna do poczucia, że teraz, po ucieczce, ma się szanse swobodnie oddychać..

Nie mogę stąd na razie odejść.

Mimo, że czasem psy, które mnie "dopadają po drodze" …wcale nie są małe.
To brytany. Wilki.

Ogryzają udo do kości, a tu trzeba iść dalej.

Taaak.

Każdy ma swoją złotą rybę.
Jeden - firmę, drugi - chorych rodziców, inny...
Moją są dzieci. I kilka innych zobowiązań.
Ona, moja złota ryba, na razie nie pozwala mi pożegnać się z Przemyślem, ale… kto wie?
Może za kilka lat coś się zmieni?
Nie wiem.
Życie jest nieprzewidywalne. Tym się pocieszam.

Nie chcę tu być, tej przemyskiej klatce, ale… jeszcze nie jest przecież tak najgorzej.



Najważniejsze, że od dawna nie nadszedł stan, kiedy „nie chce się już żyć”.

Piękna piosenka.

Mam nadzieję, że – nie o Was.

***

słowa : Jacek Bieleński

muzyka i wykonanie :Marek Dyjak

"Małe psy

Dopadały mnie po drodze
Każdy z nich
Chciał dla siebie urwać kęs

Choć czasami
Miałem tego dosyć
Trzeba było się
tą drogą wlec

Masz do skrzydeł
przywiązaną złotą rybę
Jeśli ty odfruniesz
Serce jej przestanie bić

Słuchaj, ptaku,
W klatce nie jest ci najgorzej
Źle jest wtedy,
Kiedy nie chce się już żyć

Gdy pukałem
Zamykano wszystkie bramy
Gdy waliłem
Ryglowano wszystkie drzwi

I mówili
Nie powinien między nami
Nie powinien między nami
Taki człowiek żyć

Masz do skrzydeł
przywiązaną złotą rybę
Jeśli ty odfruniesz
Serce jej przestanie bić

Słuchaj, ptaku,
W klatce nie jest ci najgorzej
Źle jest wtedy,
Kiedy nie chce się już żyć

Wiele razy
Dopadałem bramy piekieł
I niebieskie
Mnie kusiły często drzwi

W głowie pustka,
Wszystko dawno się skończyło
Puste miejsca,
Pozostały tylko sny

Masz do skrzydeł…

13 komentarzy:

  1. Jako przeciwwaga i dla motywacji
    https://youtu.be/YvY8n59y89c

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję.
    Staram się .
    Staramy się wszystkie. Wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chciałabym uciec jak najdalej stąd, ale nie mam siły? nie mam pieniędzy żeby się gdzieś urządzić, szkoda mi syna który tu w znanym sobie miejscu czuje się bezpieczny. ( KILKA DNI TEMU) przegrałam sprawę. Jeszcze tego dobrze nie wyryczałam, nie tylko chodzi o to że zostałam porzucona z ( WYMAGAJĄCYM OPIEKI) dzieckiem bez środków do życia ale moje wewnętrzne poczucie sprawiedliwości tego nie wytrzymało. Człowiek który się nad nami znęcał , który obdarł mnie i dziecko z wszystkich oszczędności mieszka sobie w dużym domu z ogrodem ,popija 17 letnią whisky, z wysoką kilkutysięczną emeryturą byłego (XXXX) VIP-a, podczas gdy ja z dzieckiem (XXX) muszę żyć za 870 zł zasiłku, w kawalerce. Sędzia nawet dodał że z powodu moich bardzo wysokich dochodów alimenty mi nie przysługują. Żeby było śmieszniej moja adwokatka za prawie 4 tys. zł ukryła najwazniejsze dowody, szarpała sie ze mną w sądzie abym nie mówiła tego co dla nich niewygodne, nie dopusciła najlepszych moich swiadków, ukryła zdjęcia ze śladami pobicia, nie dopusciła moich nagrań,moi pozostali świadkowie byli zmanipulowani i zastraszani utratą pracy, zeznawali na korzyść pozwanego. Jeszcze żeby było mało to adwokat pozwanego darł sie na mnie w sądzie, że napaści seksualne były niemożliwe z powodu mojego wyglądu (mam nadwagę). Moja adwokatka siedziała cicho jak myszka , sędzia pewnie tez miał ubaw że nie wspomnę o ( BYŁYM). Wywaliłam moją adwokatkę, na ogłoszeniu wyroku byłam sama. Na koniec wstałam i wywaliłam sędziemu że przyszłam tu aby bronić swojego honoru kobiety i matki oraz honoru swego syna a zostałam po raz kolejny znieważona. Sędzia powiedział że to nie do niego już te uwagi została mi apelacja. Powiedziałam mu że nie mówię tego do sędziego ale do człowieka i mężczyzny tak mi się przynajmniej wydawało i wyszłam.
    Boję się wyjść na ulicę , czasami nawet staram się wyglądać przesadnie elegancko choć wolałabym wygodniej na sportowo, ale boję się że ludzie zaczną komentować mój upadek. Stereotyp samotnej matki z niepełnosprawnym dzieckiem to tłuste włosy , brak zębów, wyczuwalny odór alkoholu, niestety moja rodzina tez sie ode mnie odwróciła bo to tacy nowobogaccy i boją się, że ich nowi "przyjaciele " się od nich odsuną jak zobaczą z kim się zadają. Moja matka nawet powiedziała "miałaś chłopa trzeba go było trzymać rękami i nogami" Jezus Maria taka dobra partia z taka wysoką emeryturą a ta głupia nie umiała go zatrzymać, Ja już nie mam córki człowiek nie może się przed ludźmi pochwalić, tylko Uunia mi pozostała. Boże, przecież z tego zasiłku to mnie nie tylko na farbę do włosów nie będzie stać ale również na szampon . Już widzę siebie z tłustymi włosami bez zębów, dobrze że alkoholu nie piję. Widzę oczyma wyobraźni jak znajomi przechodzą na druga stronę ulicy, żeby mi nie było przykro że widzą, inni celowo patrzą się prosto w twarz ubawieni " To ta, była zona najważniejszej niegdyś osoby w Przemyślu.

    PS sorry że się tu wyrzygałam, ale naprawdę nie mogłam , już od piątku się powstrzymywałam ale pękłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. To są właśnie te lokalne prowincjonalne układy i układziki pełnomocników procesowych (adwokatów), wszyscy oni się doskonale znają i wchodzą w układy gdzie jeden z pełnomocników gra na rzecz strony przeciwnej która lepiej zapłaci / jest lepiej ustawiona. Dlatego jeżeli jest możliwość lepiej brać pełnomocników z innych oddalonych miejscowości, do tego kontrolować co i jak robią, zawierać wcześniej umowy uzależniając częściową zapłatę wynagrodzenia od efektu końcowego. A na tą sprzedajną mecenas proponuję skargę do Krajowej Rady Adwokackiej i zrobienie lokalnie maksymalnej „reklamy”.
    Współczuję sytuacji w jakiej się znalazłaś.
    I znowu Przemyśl ??, Autorko Podkarpacka uważaj na tą swoją sprawę z podziałem majątku …

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś jedną z nas. Z tą tylko różnicą, że o wiele dzielniejszą, niewyobrażalnie dzielną kobietą, a przede wszystkim MATKĄ - wspaniałego syna - wiem, co mówię. I wiesz, że właśnie ze względu na niego musisz to przetrwać i przetrwasz. Żyjemy w takiej rzeczywistości - rzeczywistości małego miasteczka, pełnego szlamu i gów..., gdzie liczą się układy. Wszystko można załatwić, jeśli zna się odpowiednich ludzi i ma zasobny portfel. Twoja rozprawa przypomniała mi rozprawę Podkarpackiej -scenariusz dokładnie ten sam. A Twoja reakcja w sądzie - naturalna i uzasadniona. Trzeba walczyć o siebie. To trudne i na początku wydaje się, że nic z tego nie wynika, że to nie ma sensu. Ma - to komunikat, że nikt nie ma prawa nas tak traktować. Nikt. Pewnie znasz moją historię z tego bloga. Też jestem poszarpana i często nie chce mi się nikogo widzieć, wychodzić do ludzi, bo wydaje mi się, że wszyscy patrzą na mnie z politowaniem ( dzięki eksiowi - partnerowi również znanej personie w naszym miasteczku - nazbierało się tych znajomych sporo). Okazuje się, że jednak nie. Od wielu osób (wspólnych znajomych)usłyszałam, że mam jaja. Zrezygnowałam z wygodnego życia, ale ocaliłam siebie. I Ty też ocaliłaś siebie i syna. Trzymam kciuki.
    A co do płaczu - często płaczę. To pomaga

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za tego bloga, dzięki za wsparcie. To niezwykle terapeutyczne wiedzieć o tym ,że są ludzie z którymi można porozmawiać, że wiedzą co czujesz bo kumają o co chodzi. Trochę mi ulżyło ale jednocześnie czuje przypływ energii albo całkiem zginę albo tego drania skończę. Nawet żebym miała poruszyć wszystkie media, ministerstwo sprawiedliwości , rzecznika praw obywatelskich i co tam jeszcze to mam straszną ochotę zrobić rozpiździuchę na całą Polskę jak to były komuch w majestacie prawa niszczy samotną matkę z niepełnosprawnym dzieckiem .

    OdpowiedzUsuń
  7. Działaj i nie poddawaj się, ale jeśli mogę coś doradzić. Odczekaj , niech opadną emocje, bo to nie jest najlepszy doradca. Musisz być bardzo dobrze przygotowana do takiej walki. To ważne.Przygotowana również wewnętrznie. Siły życzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Arnoldowa jest osoba skromną. Nie chwali się więc jednym ze swych spektakularnych osiągnięć wychowawczych - sądową lekcją dobrych manier!
    Otóż, zeznając przed laty w mojej sprawie rozwodowej, odniosła moralne zwycięstwo, które krąży w PŚLU w charakterze miejskiej legendy.
    Stało się to kiedy PAN PRAWNIK PRZED KTÓRYM KLĘKAŁY NARODY, persona nieprawdopodobnie ustosunkowana w naszym grajdołku, rozochocił się i zaczął na sali sadowej szydzić ze mnie, z Arnoldowej i całego świata, naśmiewać się grubiańsko...
    Arnoldowa wpiła dłonie w drewniane balaski, ze spokojem i godnością wykonała półobrót w lewo,
    w stronę Pana Mecenasa , spojrzała na niego z głęboką pogardą...po czym....zrugała go jak pastucha....
    Na sali zapadła cmentarna cisza!!!!
    Bezcenne.
    Odtąd Ustosunkowany Pan Mecenas stał się trochę bardziej ostrożny...i znacznie bardziej nerwowy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. No, cóż. Mecenas - wersja profesjona...to u nas niestety, biały kruk.
    Rzeczywiście, należy zachować daleko posunięta czujność, nawet nieufność.
    Moje doświadczenia z "papugami" sprawiły, że nie potrafię zaufać nikomu.Toga i skórzana teczka nie wystarcza, żeby mnie uspokoić.

    Osoby procesujące się w P- YŚLU często zwracają się o pomoc do pełnomocników Z Rzeszowa. Warto jednak w takim wypadku pamiętać o tym, że - niestety, niestety - układy sięgają i tam.

    Być może powiem coś szokującego, ale z moich doświadczeń wynika, że dobro klienta jest dla prawnika zawsze wartością drugorzędną. Na pierwszym miejscu plasują się zwykle jego osobiste korzyści.
    NO MERCY!

    Bardzo się obawiam, F- 4, tego podziału. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
    Ostatnie starcie już wkrótce.
    Wiem, że nie powinnam stawać do boju samotnie, ale nie jestem już w stanie zaufać prawnikowi.
    Myślę, że najwięcej do powiedzenia mam w swojej sprawie ja sama, chociaż - wiadomo...Istnieje ryzyko, że jeśli nie przygotuję się odpowiednio merytorycznie - straty będą ogromne.
    Wolę jednak tę świadomość niż lęk, że adwokat, któremu płacę, dogada się z konkurencją za moimi plecami i wsadzi mnie na kolejną minę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Samego procesu bać się nie musisz, obecnie obowiązuje zasada kontradyktoryjności w formie sformalizowanej, tzn ogólnie liczą się pisma procesowe, pozew, odpowiedź na pozew, wnioski stron, zarzuty, dowody. Wszystko w określonym czasie. Z istotnych na sprawie jest przesłuchanie świadków. Pełnomocnicy są do pisania pism i stosowania kruczków na rozprawach, to wszystko, bardzo często niewiele wnoszą, pisma piszą z szablonu i biorą duże pieniądze, często wystarczy zlecić napisanie dobrego pozwu / odpowiedzi na pozew, i to wystarczy. Z tego co kojarzę Twoja sprawa jest na etapie apelacji ??? jeżeli tak to tam niewiele można zrobić kiedy jest już termin, oczywiście niczego nie przesądzam. Mam w tym pewne doświadczenie, bardziej w prawie zobowiązań ( ...kim on jest ten F47 ? :) ) niż rodzinnym ale z przyjemnością mogę Ci pomóc, email znasz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wybacz ( rzadko to robię), pozwoliłam sobie zaingerować w treść Twojego wpisu.
    Wyczyściłam trochę wstawiony przez Ciebie komentarz z informacji, które nie wpływają na sens wypowiedzi, a mogłyby znacznie ułatwić zidentyfikowanie Was. I Ciebie. I syna. I Eks-małżonka.
    Moim zdaniem te szczegóły nie są potrzebne. Przemyśl to małe miasto.Łatki, łatki, etykietki...
    Pozdrawiam.
    Mam nadzieję, że czujesz się trochę lepiej?:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jasne jest coraz lepiej , czekam na uzasadnienie wyroku i zwieram szyki do dalszej walki. Ta gnida nie zapłaciła nawet złotówki choćby na bułkę dla dziecka ( jego dziecka również), uważa że jak sąd nie przyznał mi alimentów to na dziecko tez nie musi płacić. A łatek się nie boje już i tak mam tyle przypiętych i mam to w d.... .
    Nie interesuje mnie opinia ludzi którzy nie zasługują na to aby się nimi przejmować. Choć jest to przykre jak ludzie się od Ciebie odwracają, nie mają czasu nawet na "co słychać", sąsiedzi otwierają drzwi na szerokość nosa, a w towarzystwie twój głos w dyskusji choćby najbardziej interesujący jest przerywany o dwa tony głośniej informacją o sposobie robienia sznycli.Podziwiam Cię Podkarpacka, to prawda jesteś wojownicza. Na mnie tez duży wpływ miała książka "Biegnąca z wilkami". Płakałam jeden dzień a na drugi dzień zaryczałam jak dzika wilczyca , wyszły mi zęby i pazury i postanowiłam nie oglądając się na boki gnać do przodu tratując wszystko co stoi mi na drodze nawet gdybym miała za to zapłacić sama. To co najlepsze w kobiecie to jej dzika ,pierwotna natura i instynkt. Podporządkowanie się układom, układzikom, lęk przed etykietowaniem nie tylko ujmuję jej naturalności ale w efekcie doprowadza do głębokich uzależnień.
    Dziękuję i życzę udanego i spokojnego piątku dającego początek radośnie wyczekiwanemu weekendowi. I nie czekaj na poniedziałek ciesz się sobotą.

    OdpowiedzUsuń
  13. To dobrze, że wraca Ci energia!
    Zbieraj siły i pamiętaj, że jeszcze nie raz rozwalisz sobie głowę o te układy. A wtedy po prostu trzeba dalej robić swoje.
    Wojownicza? Chachacha. Ciągle to słyszę. Że jestem "tarczowniczką", chachacha...
    Nie , nie jestem ( one zwykle były blond - może TY?:). Jestem po prostu konsekwentna.
    Ale ostatnio już także bardzo zmęczona. Nie mam ochoty pisać pism procesowych, łazić do sądu i walczyć z systemem.I to nie dlatego, że się boję. Nie. Ten system mnie nie przeraża. Pogodziłam się z myślą, że jest on wadliwy, absurdalny i dość niesprawiedliwy, szczególnie dla kobiet. To wszytko jest po prostu cholernie absorbujące, wyczerpujące i strasznie , strasznie nudne.
    A ja mam ochotę zająć się w końcu sobą, swoim własnym życiem. Niestety - w ciągu najbliższego roku - dwóch ...po prostu się na nie zanosi. Obawiam się , że za chwilę dobiję do 10 rocznicy użerania się z Eksiem.

    OdpowiedzUsuń

Aby dodać komentarz wybierz z dostępnej listy SKOMENTUJ JAKO: opcję "Nazwa/Adres URL", w polu "Nazwa" podaj swoje imię lub pseudonim, natomiast pole URL możesz pozostawić puste.