niedziela, 2 grudnia 2018

kanapka ( czyli jak to czasami bywa z emocjami po czterdziestce i po rozwodzie?)

Każdy ojciec, każda matka, każda babcia, dziadek lub też inny opiekun  człowieka
w wieku szkolnym ( wiecie, takiego właściciela dwudziestu kilogramów podręczników, piórnika, stroju na wf i plecaka) zna Ten Moment.
Moment Odkrycia.
Objawienia prawdy.

Zwykle dochodzi do niego pod koniec ferii świątecznych, ferii zimowych lub też przerwy wielkanocnej.
W skrajnych wypadkach zdarza się on pod koniec wakacji.

sobota, 14 lipca 2018

zielone fantasmagorie ( czyli jak wyciąć sobie kilka lat z życiorysu?)


Od pierwszej klasy, od chwili, kiedy ujrzała go na balkonie w auli naszego (szacownego) LO (z tradycjami), Asia wzdychała do Piotra.
Niczym do figurki świętego.
Piotr był ciemnowłosy, wysoki, a jego oczy miały ciepłe, pełne melancholii spojrzenie.

Asia wydeptała na kamiennej posadzce (żaden tam lastrik! co to, to nie! prawdziwe przedwojenne, kamienne płytki, co się zowie) ścieżkę. 
Prowadziła ona, rzeczona ścieżka, na piętro drugie.
W okolice sali, w której uczyła się klasa Piotra.

sobota, 21 kwietnia 2018

pyzy ( czyli miłości od pierwszego zderzenia część druga)


Zygmunt zachwiał się.
Wrzasnął z bólu i odskoczył w tył. 
Nie ratował niczego. 

Gorąca, mętna woda , która jeszcze przed chwilą posłusznie i kojąco bulgotała w garze, teraz ściekała z lady kuchennej oklejając swoją śluzowatością wypolerowane ( przez niego osobiście, specjalnym kremem do mebli ) dębowe szafki. 

sobota, 14 kwietnia 2018

bezguście ( czyli miłość od pierwszego... zderzenia)

Zziajany jak nieboskie stworzenie, Zygmunt wdrapywał się na drugie piętro.
Mimo, że taki wysiłek nie powinien być odczuwalny nawet odrobinę dla faceta w "kwiecie wieku", on sapał jak parowóz.
Czuł ucisk z tyłu głowy, pulsowanie tętna i własny - pardon - pot.
Spływał mu on zdradziecko po plecach i sprawiał, że świeżutka koszula przyklejała się do nich obrzydliwie.
Oj, Zosia nie będzie zadowolona. Lubiła elegancję i estetykę. Znowu zrobi tę pogardliwą minę, która bardzo, tak bardzo raniła Zygmuntową duszę.

sobota, 31 marca 2018

flow ( czyli źródła energii odnawialnej)


Sobota
Kolejna poranna kawa.
Za oknem plucha.
Ale plucha z gatunku tych niezbyt przygnębiających.
Jakaś taka zamglona pozytywnie.
Ciepłą, jak moja (jeszcze ciepła) kawa, mgłą.
Paradoksalnie to zabrzmi w przededniu świąt ( no, bo kto normalny cieszyłby się teraz z pluchy?), ale dziwnie ona "przytulna".
Przyjemna dla oka. I duszy.

sobota, 13 stycznia 2018

ziemniaczane pędy ( czyli co czai się w jaźni kur i kurów domowych?)



Kiedy Arnoldowa śpiewa "Tak mi się nie chce..." jest to zabawne.

Najzabawniejsze - kiedy , padając na twarz ze zmęczenia, słucham tego przez telefon,
w trakcie kontrolnej rozmowy wieczornej.
Ostatnio nie widujemy się prawie wcale.
Drogi zawodowo - obowiązkowo - codzienne rozchodzą nam się powoli.
Ale ...