środa, 27 września 2017

brakujący element ( czyli czy warto opowiadać o swoim szczęściu)

Państwo Podleśni znali się jak łyse konie.

Wspólne podwórko.
Wspólna podstawówka.
Razem w ogólniaku i w tym samym mieście na studiach.
Wiadomo było, jak to się musi skończyć.
Ślub wzięli na czwartym roku studiów.
I to wcale nie dlatego, że musieli, bo na świat zamierzał się zgłosić kolejny członek tej miłej gromadki.
Pobrali się - bo tak.
Nie mogło być przecież inaczej.

sobota, 23 września 2017

dwaj kupcy ( czyli czy warto chwalić się nowym związkiem?)

Porządkując zbiory archiwalne ( taaak, nadal to robię – taka praca na raty zastanie mnie chyba jeszcze z choinką bożonarodzeniową w tle) trafiłam na zdjęcie mojej babci.
Łaaaa!
Znowu to samo uczucie zaskoczenia i zdumienia.

Chociaż jest to określenie mocno makabryczne, stwierdzę, że wyglądam po prostu jak "skóra zdjęta z babci" ( łeee) :)
Dziwne wrażenie - patrzeć na kogoś, kto przed nami...miał naszą twarz, nasze oczy! Dobrze, że charakter mam nieco inny. Babcia ...
Cóż. Miała kobieta swoje wady, jak każdy człowiek.
Wiem, że mojej matce, a jej synowej , mogło nie być łatwo.
Chwilami mogło jej być piekielnie ciężko.

Ale nie o tym dzisiaj.