piątek, 6 października 2017

malowana bryczka - ciąg dalszy

Ciąg dalszy wpisu z 4 października:

Pewnego dnia po bryczkę zgłosił się Jarek, syn gospodarzy z domu za Górą.
Jarek miał wysokie buty, czerwoną bluzę ze złotymi guzikami i szeroki uśmiech.
Kiedy pędził przez Osadę, zarumienione dziewczyny odwracały za nim głowy. A te, które zapraszał na przejażdżkę, śmiały się głośno albo piszczały przerażone.

środa, 4 października 2017

malowana bryczka ( czyli kiedy warto wziąć sprawy w swoje ręce?)

Mieszkańcy Osady wołali na nią " Sofijka".
Będąc dzieckiem nie znosiła tego.
Brzmiało to jakoś nienowocześnie, babciowo i ludowo.
Ale teraz, kiedy dorosła, rozumiała,
że skojarzenie było zbyt oczywiste.
Wszystko przez te ... wilgi!

Tu, gdzie mieszkali, wszędzie - w sadach, ogrodach , w gęstym liściastym lesie i w dolinie rzeczki – dosłowne na każdym kroku dało się słyszeć :