niedziela, 13 sierpnia 2017

cała jestem w ...koronkach ( czyli do czego rozwódce ładna bielizna?)

Pani Basia poczuła na sobie czyjeś spojrzenie.
Podniosła głowę i zobaczyła znaczący uśmieszek.
Facet, po czterdziestce, byłby może nawet
i przystojny, ale ten obleśny uśmiech dyskwalifikował go, sprowadzał do roli knura z birczańskich lasów.
Zresztą, skoro tu stał, nie powinien jej zaczepiać.
Nawet spojrzeniem.

Był przecież żonaty.
Albo miał kochankę.
Albo jedno i drugie.
A panowie Tego Rodzaju naszej sympatycznej pani Basi kompletnie nie interesowali.
Skąd wiedza na temat nieznajomego?
Ano stąd, że oczywistym było, iż dla siebie ani dla swojej leciwej mamy niczego nie wybierał.
Pani Basia znajdowała się bowiem w sklepie z bielizną.
Ale nie - z bielizną dla klientów obojga płci w wieku od 1- 100 lat.
Był to sklep dla Pań o konkretnych wymaganiach.
Żadna tam bielizna z nadrukami dla nastolatek czy modelująca zbyt obfite kształty dla mamusiek, które się poddały. Ani zwykła, miła w dotyku bawełniana czy jakaś "inżynieryjna", wymyślna - dla ciężarnych i karmiących.
Ani nawet bielizna erotyczna ( kto zresztą tu, gdzie mieszka pani Basia , zdecydowałby się na jawne oferowanie tego typu fatałaszków?).
Był to po prostu zwykły, tradycyjny sklep z ładnymi damskimi kompletami i nienachalną obsługą.
Oblech gapił się teraz na granatowe, koronkowe hipstersy, które trzymała w dłoniach.
Nie czekając, aż zacznie mu kapać ślina, Basia przeszyła go lodowatym spojrzeniem, zapłaciła za gatki i opuściła sklep nie zważając na mamrotanie tego leśnego dzika.
Kiedyś, przed laty, pani Basia stroiła się w różne bieliźniarskie cudeńka dla męża. Lubiła to i lubiła wrażenie, jakie wywierały one na ukochanym.
Potem jednak mąż zachwycił się (bielizną?) nowo przyjętej sekretarki z pracy, a pani Basia, sama, zdezorientowana i przestraszona, "przygasła", skapcaniała w kwestii bieliźnianej... jak i w wielu innych.
Musiała zająć się teraz reorganizacją życia codziennego.
Przestała przywiązywać uwagę do walorów estetycznych swojej intymnej garderoby. Higiena i funkcjonalność, tyle zostało z figlarnych komplecików.
Pani Basia cierpiała okrutnie, skupiła się więc na pracy.
Po powrocie z niej skupiała się ...na pracy. A wieczory spędzała przed telewizorem. Jakby miała 80 lat i jedyne, czego oczekiwała to rychły koniec.
Pewnego dnia nadeszło jednak olśnienie
( przyczyny tegoż olśnienia, z miłosierdzia dla pani Basi, pominę, ale - nie! nie była to niespodziewana randka, o randkach pani Basia nie mogła nawet myśleć).
Stała oto tego poranka nad swoją szufladą pełną bielizny i ...nie mogła znaleźć ani jednej sztuki możliwej do założenia.
Owszem, wszytko porządnie poukładane i pachnące, ale...
Wstyd powiedzieć...
Część straciła fason, część - prana na szybko z innymi ubraniami - straciła już swój oryginalny kolor.
Większość - powyciągana i zszarzała straszyła swoim widokiem.
Panią Basię zelektryzowało.Czy może - olśniło?
Po pracy wstąpiła do ulubionego kiedyś sklepu.
Wieczorem zasiadła do laptopa,
i odwiedziła kilka podobnych, internetowych. 


Po kilku dniach zawartość szuflady, wraz z przygnębiającymi wrażeniami jakie fundowała ... poszybowała do pobliskiego śmietnika.
A właścicielka tej szaro - burej kolekcji?
Cóż, ocknęła się z letargu.
Zaczęło się od od tej bielizny.
Potem Pani Basia zaczęła się przyglądać swojej skórze.
Ładna bielizna nie wygląda bowiem dobrze na tle szarej, suchej ( nie daj Boże - niewydepilowanej skóry).
Pani Basia zaczęła więc dbać o skórę.
Zaczęła się też zastanawiać, jak to możliwe, że wraz z odejściem męża straciła również pewne dawne, zdrowe ( dla mózgu, dla psyche kobiety) nawyki.
Potem przypomniała sobie, że do wypielęgnowanej skóry i ładnych fatałaszków pasują kolorowe paznokcie. Na przykład malinowe, albo - takie "mocne", krwistoczerwone.
Nie tylko u rąk.
Pewnego poranka wysunęła spod kołdry nogę, potem drugą i...zaczęła im się przyglądać.
Z przyjemnością.
Tego dnia jakoś łatwiej się wstawało.
No i pooooszłoooo.
Lawinowo.
Teraz, Basia jest nadal samotna.
Mąż, mimo, że sekretarkę porzucił , nie zdecydował się na powrót.
Zresztą, po tym wszystkim, nie mogłaby mu wybaczyć.
Nie trafił się jeszcze nikt odpowiedni.
Ale, wychodząc rano spod prysznica, mimo tęsknoty za ukochanym i poczucia pustki, ma się dziewczyna znacznie lepiej.
Stając nad szufladą z bielizną, czuje się jak łakome dziecko, które dorwało się do wspaniałej bombonierki i nie wie, jaką pralinkę wybrać - tę kakaową, tiramisu czy z pistacjami?
W ogóle - Basia ma się lepiej.
Ostatnio trafiła w internecie na cudo. Cudeńko.
Okaz sztuki bieliźniarskiej, który wprawdzie nie nadaje się ( z pewnych względów ;) pod bluzki noszone do biura, ale - zakładany po powrocie z pracy - sprawia, że jego właścicielka....chodzi po mieszkaniu kocim krokiem...
Czuje się jak Afrodyta...


Wierzcie lub nie, ale komoda z bielizną może jednak znacznie odmienić samopoczucie.
Ostatnio sporo czasu poświęciłam na rozmowy o bieliźnie.
Znam zdanie Arnoldowej, Ingeborga też niedawno coś dorzuciła.
Przepytałam również dyskretnie kilka znajomych pań ( młodszych i starszych ).
Nastolatki, rozwódki , szczęśliwe mężatki....
Wnioski są oczywiste.
Kobiety stroją się dla facetów ( mówimy nadal o bieliźnie, nie o ubraniach , bo jak wiadomo, te zakładamy dla innych kobiet). 
Chcą być dla swoich panów atrakcyjne, kuszące, ponętne...
Co ciekawe, wiele pań stwierdziło, że jak tylko ukochany zaciągnął je do ołtarza, natychmiast sam przestał zwracać uwagę na to, czy jego seksowne bokserki nie zamieniły się w rozciągnięte slipy i czy przypadkiem ze skarpety nie pozdrawia przez dziurę wielki palec !
Taaak.
Kobiety na ogół dbają o siebie... z myślą o swoich ukochanych.
Sęk w tym, że kiedy znika taki facet - dbałość o tę dziedzinę najczęściej znika razem z nim.


Nie myślcie, że zachęcam teraz  wszystkich do przeprowadzenia, wzorem Pani Basi, natychmiastowych zmian.
Nie rzucą przecież nagle wszystkie panie do swych szuflad , nie pozbędą ulubionej bawełny i nie uszczęśliwią na siłę toną koronek.
Każdy nosi, co lubi.
Koronki trzeba tolerować.
Koronki są też dość niebezpieczne.
Strojąc się w nie można niepostrzeżenie popaść w tandetę.
Albo skrajny infantylizm.
Jeśli jesteś, dajmy na to, aktywną fit - kobietą biegającą siedem razy w tygodniu, nie będziesz też w nich ( pod dresami) latać na treningi.
Nie w tym rzecz.
Nie w samej ( tak ulubionej przez Panią Basię, ale niekoniecznie przez panią Zosię, Kasię, Stasię...) KORONCE.
To metafora.
Dzisiejszy wpis jest pochwałą zdrowego zainteresowania sobą.
"Nieodpuszczania" mimo, że inni sobie nas "odpuścili".
Sprawiania sobie "bliskiej ciału" radości, nawet jeśli jedyną osobą , która będzie te cudeńka podziwiać będziemy my same, patrzące na siebie w odbiciu lustra
( ewentualnie nasz kot, pies czy ... chirurg, kiedy karetka zgarnie nas z ulicy ze skręconą kończyną lub rozlewającym się własnie wyrostkiem).
Zdumiewające.
Większość samotnych pań stwierdziła, że atrakcyjną bieliznę kupuje dopiero, kiedy na horyzoncie zaczyna majaczyć mężczyzna.
Dziewczyny, co z Wami?!






*A na deser - piosenka z lamusa, która stała się inspiracją tytułu dzisiejszego wpisu.
Sugerowałabym słuchanie bez wizji :)
Inaczej nie da się ( stylizacje artystów!) wysłuchać tego pięknego utworu z powagą :)

*
Skapcanieć - ( jak wyjaśnia językoznawca, prof. Mirosław Skarżyński) to czasownik pochodzący z gwary lwowskiej ( II połowa XVIII wieku) zapożyczony ze słownika ukraińskiego ( a tam - z jidysz, a tam z hebrajskiego) , "kapcan" - człowiek nieporadny, niedołężny (w hebrajskim "kabzan" - żebrak)

33 komentarze:

  1. No to może opiszę wakacje i temat upałów,no tak trochę o bieliźnie.
    Moja koleżanka o szalenie kobiecych kształtach, jest mało odporna na upały-/częsta dolegliwość/

    Ma piękne zwiewne sukienki,długości nie zawsze do samej ziemi ale zawsze /lub może prawie zawsze,nie sprawdzam/ w upały nie nosi pod nimi....nic:)
    Pewnego upalnego dnia przyszedł pan inkasent,ona idzie sobie przez trawnik,uśmiecha się pięknie a pan komplementy -jak ona olśniewająca itp .Ona radzi mu licznik solidnie odczytać, on dalej sili się na komplementy i jest zupełnie nie świadomy stanu jej garderoby.
    Wiatr milutko powiewa,pan radzi do basenu wejść/ona nie ma basenu/itp


    I...sobie poszedł.. .nieświadomy..
    Ona tak robiła zawsze,nie podrywa, nie rzuca się na facetów,lubi swobodę i tyle

    To tak na dowód,że nie trzeba zawsze mieć bielizny:)
    Tak wakacyjnie .
    Jak ktoś już strasznie będzie oburzony to trudno ale warto się uśmiechnąć i może czasami naśladować:)))
    I.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak sie kobieta dobrze poczuje z sama sobą zaraz to widac i znajduje sie pan

    OdpowiedzUsuń
  3. ~służba zdrowia.pl14 sierpnia 2017 19:54

    Bieliznę ładną ubierać do:
    kopania w ogródku
    malowania
    mycia okien
    itp
    Bo na SOR trafiają osoby nie z tych pięknych randek /no może czasami ale najczęściej z wypadku w domu,nie ubierać się "po domowemu" a po ładnemu
    Facet na randce to i tak nie zauważy nawet tej najpiękniejszej a po przygodzie np.z drabiny widzi kobietę co najmniej kilku panów i pań.
    To do obu płci się tyczy,facet w byle jakich majtkach tez kiepsko się prezentuje.
    Sł.Zdr.
    Do Ingeborgi-wersje bez majtek tez już były ale u pana...po zawale.

    OdpowiedzUsuń
  4. To fakt. Szanujmy sluzbe zdrowia!

    Do tego - jak mawiala babcia - dziecko - pamietaj, jesli cos ci sie stanie na ulicy i zabierze cie pogotowie - musisz miec ladne majtki!
    Mialam kolezanke, ktora to co miala ladne - to zawsze majtki i biustonosz!
    Reszta ciuszkow - co badz.

    Znalam tez pania ginekolog - dzis - jesli zyje - ma sporo
    - pewnie 90 lat.
    0toz ta pani ginekolog - zawsze mowila tak - najzdrowsze moje pacjentki to te, ktore nie nosza - no wiesz - tego co sie ubiera pod spodnice.
    A ja sama - mowila o sobie - nigdy na "to" nie wydalam 5 zlotych.
    Po co mi to? Zawsze chodzilam bez - mowila, nawet do slubu nie mialam.Tak najzdrowiej. Myslalam, ze zartuje, ale nie.

    MY wszystkie kupujemy - i to coraz ladniejsze, modniejsze, ciekawsze, nawet te pod spodnie, bo przeciez - jak mowi ta moja dawna kolezanka od ladnych - ktos to wszystko, co jest w sklepach - musi kupic!

    Mnie jednak tytul "cala jestem w koronkach" zachecil do przegladu szuflad w komodzie.
    Mysle, ze kazda z nas ma na dnie cos z bielizny, co "jeszcze moze byc", albo cos, co jescze szkoda wyrzuci!
    Wiec wyrzucilam! Poczulam sie lepiej!

    Ale przypomnialam sobie sytuacje - fakt, ze w markecie - jednak to maz wybieral zonie majteczki, sam pokazywal, ktory rozmiar dobry, ktore ladne. I nic to, ze po 5 zl., ale to 0n wybieral dla niej!
    Jakos teskno mi bylo...

    Ale zeby w sklepie z damska bielizna facet straszyl kobiety!

    Ej, moje panie, ja chcialabym , bardzo chcialabym miec takiego.ktory sam w takim sklepie z damska bielizna robilby dla mnie zakupy!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ma
    Kupowałam bieliznę,obok mnie zastanawiał się pan,tak ok 50-pyta-która wybrać?
    A ja, człowiek konkretny-do chodzenia czy do zdejmowania?
    Pan się roześmiał i powiedział ,ze nie wiedział,że to może być różnica
    Zapytałam czy chciałby w czymś takim chodzić-takie stringo -podobne z koronką..pogłówkował i....kupił dwa komplety:)
    Kobietka powinna mi podziękować ale...to był obcy facet:)i nie znam kobiety.

    Zakupy bielizny...nie wiem cy bym chciała
    jak kupi za duże to ...kurcze to ja taka gruba..
    kupi za male ...chciały chudsza
    kupi idiotyczny róż ...pewnie poprzednia lubiła taki kolor..
    No jak dogodzić kobiecie.
    .

    Ciekawe ilu panów te nasze dywagacje bieliźniane czyta.
    I.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam kiedyś taką klientkę, starsza pani ale dość zadbana, schludnie ubrana, klasycznie. Kiedyś tak niefortunnie usiadła na krześle , że jej rozkloszowana szara spódnica podwinęła się do góry ukazując czerwone koronkowe hipstery. I tak zanim zauważyłam i zwróciłam jej uwagę siedziała chyba z 20 min tyłem do wejścia w którym przewinęło się kilkanaście osób. Popatrzyłam na nią innymi oczyma nie jak na starszą panią ale jak na kobietę z klasą. A tak w ogóle zakładając np sukienkę czy bluzkę kopertową warto założyć ładny biustonosz nawet w kontrastowym kolorze np do granatowej bluzki- malinowy. kiedy sie pochylamy np nad talerzem w restauracji dyskretnie zaczyna wystawać ciut tej malinowej koronki. Nie chodzi o to aby kogoś kręcić ale ten moment daje nam przewagę i pewność siebie. Bo przecież nie robimy tego specjalnie bo strój zewnętrzny to prawie jak mundurek z armii zbawienia a jednak nie można nas poszufladkować bo mamy swoją tajemnicę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę się ( jakże by inaczej, w obliczu takich komentarzy) pośmiałam.
    Gratuluję wszystkim Paniom bezpruderyjnych wypowiedzi ( z cyklu "po bandzie":)
    Temat okazał się szeroki. Podpisuję się pod wszystkimi komentarzami.
    Ale też czuję się jak... matka rewolucji :D
    Dostałam już kilka ( nie tylko od "MA") sygnałów, że szuflady poszły w ruch! Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaaak. |
    Biedni Panowie nie zdają sobie nawet sprawy, ile pokus się wokół nich kłębi :D :D ;D
    Kiedyś, dawno temu, koleżanka założyła się
    z nami ( o zakupy w sklepie z bielizną!), że spędzi cały dzień na uczelni ...bez bielizny właśnie.
    Zakład wygrała, ale po przeprowadzonym eksperymencie stwierdziła, że dyskomfort jest nieprawdopodobny.I - nigdy więcej.
    Upodobania są różne - to co jednym daje komfort i poczucie swobody, dla innych jest nie do przyjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Prawda! Kupowanie bielizny w prezencie to stąpanie po kruchym lodzie. Tylko dla odważnych! :D Chyba, że kupujący zna swoją panią jak własną kieszeń, albo... potajemnie przewertował zawartość jej szuflad w poszukiwaniu namiarów na rozmiar:D
    Brawa tamten Pan od dwóch kompletów! Brawa za odwagę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, te babcie! One wiedziały, o co chodzi.
    Taka rozwódka ma przecież zdecydowanie większe szanse na bycie oglądaną w bieliźnie przez ekipę ratunkową SORu niż przez romantycznego kochanka, święta prawda, cha!cha!
    Oczywiście żartuję.
    Ale żartów nie ma! Kiedyś pewna pani doktor stwierdziła, że z higieną jest u Polaków tragicznie. Jeśli stan pacjenta wskazuje na regularny kontakt z wanną, wszyscy ( personel) momentalnie nastawieni są do niego przychylnie! Co tam stan bielizny! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. A nawet jak się nie znajduje, Pani ma się lepiej i to na początek wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O tym własnie jest wpis. O drobiazgach ( niekoniecznie musi być to bielizna - chociaż często jest;), które poprawiają samopoczucie. I o których wcale nie musi o nich wiedzieć cały świat. Wystarczy, że wiemy o nich my:)

    OdpowiedzUsuń
  13. I tę oto zasadę będziemy odtąd propagować!
    Do komódek, drodzy Państwo! Do szuflad! Do rewolucji. Precz z tymi barchanowymi, odbarwionymi straszydłami!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kobiety - niechże kupuja, czy to roż, czy za male, moga byc nawet za duze! Dowod to - ze mysla, chca...
    Taki obrazek - panowie i panie w bieliznianym - jakiz postep! Toż to przelom wreszcie w czasie!

    A moze i zaczna zagladac do szuflad i ktores to oni wyrzuca, nie przyznajac sie? Powiedza moze - wiesz "wiatr pewnie porwal" z suszarki na tarasie!

    Juz wiem - do sklepu z bielizna bede czesciejj zagladac! Jednemu pomoge w wyborze, innego obejrze, moze porozmawiam...
    To nie tak, ze wszyscy znaja rozmiary swoich pan, przeciez oni nie rozmiary ogladaja..
    Ale super - postep jest!

    Czy to tylko panie maja kupowac meskie? A przeciez od wielu lat kupuja - nie jeden mialby te - "z lamusa", gdyby pani mu nie kupila.
    A swoja droga - czemu od lat temat - PAN KUPUJE DLA PANI - budzil i zdziwienie i zachwyt, no i - przyznajmy - lekka zazdrosc?

    OdpowiedzUsuń
  15. Do Pani Basi
    Na przyszlosc - Pani Basiu - proponuje zajac sie takim biedakiem w sklepie z damska bielizna!
    ByC moze znalazl sie tam pierwszy raz i co - i zachowuje sie - jak przyslowiowy "slon w skladzie porcelany"!
    Podglada co tez panie kupuja, ma problem pewnie - co kupic, czym zachwycic swoja dame!
    Pomagajmy takim!
    Moze czesciej panowie beda robili takie zakupy!

    OdpowiedzUsuń
  16. :) Słuszna uwaga, ale ja bym jednak nie ryzykowała (chociaż - dla Ingeborgi - duże brawa za empatię i współpracę z płcią mniej piękną!) Bo co, jeśli czułe serce Pani Basi ulituje się, odpowie na lęki i zagubienie takiego "słonia"? Basia doradzi, wybierze, pomoże, a tu trach! Pan "Słoń" - oczarowany magnetycznym jej urokiem ( i kontekstem bieliźnianym) - zachłyśnie się, zapomni po co i dla kogo przyszedł! I co?
    Od doradzania są panie ekspedientki. Też miłe, bez wąsa i wrogiego spojrzenia ( jak to kiedyś bywało).

    OdpowiedzUsuń
  17. Obecnie zarówno Panowie jak i Panie mają znacznie bardziej komfortową sytuację niż przed laty, kiedy trzeba było fizycznie odwiedzić taki sklep ( w sklepach zresztą prawie niczego nie było, pamiętamy tę szarzyznę, oj! pamiętamy). Dzisiaj, nawet jeśli ktoś jest nieśmiały - ma do dyspozycji morze okazji - w sieci. Tam dyskretnie i niemal anonimowo kupić można wszytko. Łącznie z odjechaną, "niegrzeczną" bielizną.
    Dlaczego "temat PAN KUPUJE DLA PANI" budzi zdziwienie? Bo jest to rzadki widok.
    Myślę, że mechanizm podobny jest do "AKTU" kupowania prezerwatyw. Jedni wiją się w aptece za półkami, czekając aż wszyscy klienci opuszczą lokal. Wtedy dopiero potrafią wykrztusić, czego im potrzeba.
    Inni - dorzucają je spokojnie na taśmę w supermarkecie do marchewki, pieczywa i płynu do prania. Traktują ten "przerażający" ( dla wielu) wyczyn jako coś zupełnie naturalnego. I nie cierpnie im skóra na myśl, że osoba stojąca za nimi w kolejce może zauważyć "TO" i "coś sobie pomyśleć". Wiedzą, że ta osoba ma dokładnie takie same potrzeby :D

    OdpowiedzUsuń
  18. O właśnie. Higiena. Słowo - klucz.
    Moja Mama z regularnie bywa w klinice onkologii gdzie ma często robione kontrolne rtg. Niejednokrotnie zdarzyło się, że zanim została wpuszczona do kabiny, żeby się przygotować, była przepraszana przez technika i proszona o chwilę cierpliwości, żeby kabina się wywietrzyła po poprzednim pacjencie, co i tak rzadko pomagało. Raz zagadnęła technika, jak oni sobie radzą. Odpowiedź? "Często pracujemy na głębokim wdechu i wstrzymanym oddechu".
    A co do bielizny... sprawa istotna, ale co tam bielizna jak np.: idziesz na randkę z mężczyzną, który nie wie kto to stomatolog i jak "błyśnie" uśmiechem to się słabo robi. Wcale nie z zachwytu :).

    OdpowiedzUsuń
  19. Drogie Panie, koronkowy łańcuszek coraz dłuższy. Ja dołączam. Dlaczego? Zwyczajnie, dla siebie. Cieszmy się z drobiazgów, to nic nie kosztuje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Cóż, wstyd to mówić głośno, ale higiena nie jest najmocniejszą stroną naszego społeczeństwa.
    Wie to każdy, kto w pracy zawodowej
    ( albo z innych względów) narażony jest na kontakt z duża liczbą osób.
    A związki?
    Hmm...Chyba najważniejsze jest, żeby dobrały się osoby o podobnych wymaganiach, podejściu do tych spraw :D
    Różne ciekawe sytuacje się widziało. Czasem można się mocno zdziwić.
    Ale - o gustach się nie dyskutuje przecież ...
    Ważne, żeby akceptacja była po obu stronach :D :D ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytam i podziwiam panie!
    Wazne, ze ten swiat zmienia sie na lepsze, nawet w temacie bielizny.
    Kiedys zapewne wszystkie panie napisalyby, ze stroja to i owo w bieline dla swoich panow.

    Dzisiaj juz tez dla siebie.
    Dziwi mnie tylko brak wpisow od panow!

    Nie czytaja? Nie interesuja sie bielizna damska?
    Juz wiem!
    Chyba z wszelkiej ladnej bielizny - panowie wola - Bez bielizny!

    Tym razem pozdrowienia dla panow!

    OdpowiedzUsuń
  22. nie każdy pan woli bez bielizny,
    są tacy, których bielizna damska mocno rozgrzewa

    OdpowiedzUsuń
  23. I teraz w bieliźnie czy tez bez, czas zacząć szukać konesera naszych wdzięków..
    Jako siła doradcza w sklepie...słabo, niby wyjdziemy na ekspertki ale pan raczej zajęty.
    jest lato,naprawdę dużo samotnych panów....żegluje.
    Owszem, są i w towarzystwie ale często te Mazurskie Wilki jeziorne /jakiś nowy gatunek mi wyszedł/ siedzą ,kontemplują i..wtedy możemy np.wpaść do wody.I wtedy dobre rady o bieliźnie lub o jej braku się przydadzą.
    Można podejść i po prostu powiedzieć,że się nigdy w żaglówce nie siedziało.
    koniecznie ubranie sportowe /nie lubią wypielęgnowanych na obcasach bo obcasy łódki niszczą/.I pod to sportowe ubranko to każda wybierze co tam ubrać lub nie..
    Czas na kolejne konstruktywne pomysły dla Podkarpackiej i nie tylko
    I.

    OdpowiedzUsuń
  24. Chachacha! Świetne!
    Ale z tych koncepcji skorzystają panie z Polski centralnej:)
    Już pewnie wyruszyły na łowy...
    A my z Arnoldową udajemy się w przeciwnym ( do Mazuskich akwenów) kierunku.
    Nie będzie żaglówek.
    Będą trapery i gruba warstwa odzieży.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ależ woda jest i w górach,strumyki,zbiornik na Solinie ,do wody można wszędzie wpaść byle ratownik jakiś obok był,na a i dobrze,że ubrań więcej,więcej emocji przy suszeniu:)
    Można w schronisku zanocować i...akurat coś wypadnie przez okno,zerwie się pasek z plecaka /ja tylko opisuje coś co komuś już się przydarzyło/
    Starczy tych pomysłów,wierzę,że za chwile sporo pomysłów będzie.
    Na zimę też mam:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ingeborga, nie ma "zmiłuj" !!!
    Ty musisz napisać praktyczny poradnik dla singli!!! :D
    Tyle materiału nie może się zmarnować! :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Za " deser - piosenke z lamusa " - dla autorki podkarpackiej - najwyzsza punktacja!
    Proponuje wysluchac raz - bez wizji, drugi raz - z wizja.
    Dwa zupelnie inne utwory!
    Dobrej nocy!

    OdpowiedzUsuń
  28. A ja na to ( oczywiście - nadal z lamusa):
    https://www.youtube.com/watch?v=AlbOrIAekyQ

    Z dedykacją dla wszystkich romantycznych Panów i wstydliwych Pań :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Ta koronka wygląda jak z drutu stalowego :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Bo to jest taka trochę secesyjno - bielizniarska kolczuga :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo fajny wpis. Będę zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń

Aby dodać komentarz wybierz z dostępnej listy SKOMENTUJ JAKO: opcję "Nazwa/Adres URL", w polu "Nazwa" podaj swoje imię lub pseudonim, natomiast pole URL możesz pozostawić puste.