niedziela, 6 września 2020

koniec wojny ( czyli co się dzieje, gdy opada bitewny pył)

Adaś to zwyczajny, fajny gość. Ostatnio tylko może mniej towarzyski niż zwykle, ale w tej sytuacji to zrozumiałe.
Człowiek po zbyt wielu przejściach i życiowych zawirowaniach zwykle nie szuka  już wytchnienia w spotkaniach, zwłaszcza tych z alko. Można zbyt szczerze odkryć rany duszy, a nie jest to potrzebne nikomu. 

Adaś zakończył wojnę. Potrzebuje teraz  ciszy, spokoju, żeby poukładać sobie w odpowiednich szufladach mózgu wszystko, co się wydarzyło.
Adaś nie jest typem fightera, ale pokazał , na co go stać w obliczu obrzydliwego rozwodu, pomówień, prób odbierania mu dzieci i czynienia z niego psychola, okrutnika i dewianta. 

Wiedział, że to co się dzieje nie służy mu, wiedział że w jego rodzinie działy się niefajne zdrowotne historie, ale myślał, że podoła. 
- Panie Adamie - powiedziała miła pani doktor, ta od komór i przedsionków - niech Pan na siebie uważa, a teraz, po wszystkim, to szczególnie. 

- A teraz to szczególnie, bo...?- zapytał Adam, ale szybko sam się domyślił zanim padła odpowiedź. Jeszcze kilka tygodni temu , oprócz delikatnej zadyszki nic mu przecież nie było. Nikt nie zmusiłby go do wizyty tutaj...

- Na wojnie, Panie Adamie, nikt nie choruje. Każdy leci na adrenalinie. Wszystko zaczyna się, gdy opada bitewny pył.

No i się zaczęło. 
Fakt ten uświadomił sobie Adam patrząc na gwiazdy migające szaleńczo w oknie karetki. Tej z literką "R".

Potem - wiadomo - tortury i sen.

I roszady w otoczeniu.
I obserwowanie reakcji przyjaciół i znajomych na to wszytko. I myśli, myśli kłebiące się w głowie.

Trzeba je jak najszybciej upchnąć w tych szufladach... 

I ambiwalencja wszytkiego.
Nawet covid 19 okazał się mieć drugie, przyjazne oblicze które, czyniąc szpitale niezdobytymi twierdzami, uwolniło Adama od irytyjących wizyt pseudoprzyjaciół na oddziale. I od wysłuchiwania konstatacji w stylu - na co Ci to było...

Po kolejnym telefonie "NaCoCiToBYło", Adam przestał odbierać. Kontaktował się tylko z tymi, którzy rozumeiją bez zbędnych objasnień.

- Jak to, do cholery, NA CO?

Miał poddać się wydarzeniom i czekać, aż dzieci podrosną i znajdą papiery, z których wynikać będzie, jaką był szują i zwyrodnialcem?

O, niedoczekanie.
Żona (od niedawna - eks)  niestety, nieźle to wszsytko zaplanowała. 
Nie przewidziała tylko jednego, że spokojny , spolegliwy małżonek, jakim był dotychczas Adam,  podniesie pokorny łeb i nałoży na twarz barwy wojenne.

Warto było.
Mina małżonki - jak w tych reklamach kart kredytowych- bezcenna.

Adaś nie żałuje ceny , jaką musiał zapłacić.

Wkrótce zabieg.
Boi się. 

Serce wytrzyma? Czy nie?
Ale...

Znowu okazało się, na kogo można liczyć.

Znowu przesiało najbliższych  znajomych, znowu wzruszenie ścisnęło za gardło, gdy ci, którzy zdawali się być daleko zameldowali gotowość bojową...

No i jeszcze coś.

Zanim jego sprawa przestanie być plotkarską sensacją, on jeszcze nie zakończy leczenia. Ominą go pytania, durne komentarze i porady.
Co jednak w tym wszystkim  najważniejsze, sprawiedliwości stało się zadość. 

Zrobił , co do niego należało.
Teraz tylko postarać się przetrwać najgorsze i zacząć wszytko od nowa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby dodać komentarz wybierz z dostępnej listy SKOMENTUJ JAKO: opcję "Nazwa/Adres URL", w polu "Nazwa" podaj swoje imię lub pseudonim, natomiast pole URL możesz pozostawić puste.