piątek, 16 marca 2012

niewyżyta suka (czyli odbiór społeczny kobiety rozwiedzionej)

Arnoldowa to bomba energii pozytywnej.
Gdyby nie jej stosunek do chorej rzeczywistości byłoby ze mną marnie. Zwłaszcza ostatnio.
W ubiegłym tygodniu jednak i ona przeżyła sytuację, która zgasiła na chwilę jej wesoły błysk w oku.
W związku z wykonywanym zawodem, Arnoldowa musi użerać się od czasu do czasu z grupką nastolatków.Ona tyra, a pryszczate matołki organizują pod jej oknem wiece nikotynowo - wagarowe. Przekleństwa, głośne śmiechy, pety rzucane pod oknem , strzelanie śliną i hałasy...
Nie wytrzymała. Zna dzieciaki, one znają ją. Spokojnie i z poczuciem humoru, jak to Arnoldowa, zwróciła uwagę.

Kilku pryszczatych się zmitygowało, chciało odejść, ale jeden przemówił …Wtedy Arnoldową klasycznie zatkało. Stwierdził, że wytacza im wojnę, bo brak jej chłopa. Skoro jest niewyżyta, to jej problem, ale ich niech się nie czepia.
Arnoldowa była wstrząśnięta.
Owszem , mogłaby złożyć skargę, dochodzić swoich praw, ale… po co?
Żeby udowodnić zasmarkanemu gnojkowi, że nie ma prawa się tak odzywać do kobiety? Przecież on i tak tego nie zrozumie , dopóki jakiś facet, w obronie swojej własnej dziewczyny, nie złamie mu nosa.
Sęk w tym, że Arnoldowa nie musi wychowywać obcych prymitywów. Nie musi też niczego udowadniać. Jest po rozwodzie, owszem, ale ma swojego Arnolda (źródło siły i spokoju) więc generalnie – reszta świata (opinia publiczna)jej dynda.
Mnie jednak ta historia nie daje spokoju.
Przypomniało  mi się tysiąc sytuacji, kiedy miałam nieprzyjemność poczuć się jak ona w starciu z pryszczakami.
Przypomniało mi się jak ślinił się do mnie zapijaczony kolega  („taaakaaaa duupaaa sssssiieeee marnuje, zadzwoń, a rozwiążę twoje problemy, zasssswońń, coooo…?). Przypomniało mi się, jak pyskował do mnie  i obrażał mnie administrator naszej kamienicy, który edukację zakończył w jakimś lokalnym ohapie….jak odzywa się do mnie moja teściowa, wiedząc, że nikt nie wyjdzie zza moich pleców i nie przywali jej w zęby…i jeszcze przypomniało mi się , jak czujne stały się moje zamężne znajome od kiedy oznajmiłam, że żyję sama…
Podsumowując. Rozwódka ma przewalone.
W opinii  społecznej, przynajmniej tu, na prowincji, rozwódka  jest to jadowita odbijaczka mężów, której nie zaprasza się do domu, aby uniknąć zagrożenia. Jeszcze upoluje nam męża!!!
Jeśli rozwódka się zdenerwuje, nie znaczy to, że ma problemy , że ktoś ja uraził, znieważył, że miała gorszy dzień lub po prostu jest  chora.
W odbiorze społecznym oznacza to, że jest niewyżyta suką, która mści się na całym świecie za to, że nie ma chłopa.
Co innego rozwodnik.
Rozwodnik to biedny, pokrzywdzony kicio, któremu wszystkie sąsiadki przylecą przyszyć guzik, ulepić pierogi oraz (ach, daj Boże, daj !!!) pielęgnować w przeziębieniu. Rozwodnik jest atrakcyjnym kąskiem. Zwykle dysponuje kasą, samochodem (żonie przecież płaci śladowe alimenty) i czasem wolnym. W Polsce, a przynajmniej tu u nas, na końcu końca Polski „B” ,to przecież rozwodniczka użera się na codzień z problemami związanymi z wychowaniem dzieci. Zdycha z przemęczenia, nie ma z kim zostawić dzieci, a nawet , jeśli ma, marzy tylko o tym, żeby przespać się w spokoju chociaż parę godzin. Nie w głowie jej mizdrzenie się, podrywy i randki. Poza tym na jednego wolnego faceta przypada obecnie pięć wolnych kobiet. Który normalny mężczyzna (oprócz kosmicznego przypadku Arnolda oczywiście:))), mając do wyboru kilka ofert, wybierze rozwódkę z dziećmi (cudzymi problemami)  w pakiecie? No właśnie. Z tego głównie powodu kobieta po rozwodzie nie ma wielkich szans na znalezienie partnera.
A  z powodu braku partnera - w opinii publicznej  ROZWÓDKA JEST NIEWYŻYTĄ SUKĄ, KTÓRA  WYŻYWA SIĘ NA INNYCH.

6 komentarzy:

  1. sama prawda niestety

    OdpowiedzUsuń
  2. No, prawda, niestety.Smutne. Ale nie jest beznadziejnie - wpadłam na szatański pomysł. Opiszę w najblizszym czasie.Sciskam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety Polska jest ciągle bardzo nietolerancyjnym krajem. Polacy lubią wnikać w cudze życie prywatne i głośno je komentować. Ale powiem ci na pocieszenie, że kobiety samotne (bez dzieci i byłego męża) są postrzegane jeszcze gorzej, zawsze znajdzie się ktoś, kto nazwie taką "starą panną" albo zasugeruje, że coś z nią nie tak, skoro ciągle sama...ale nie ma się czym przejmować, każdy ma prawo do tego by żyć po swojemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozwódka, stara panna, stara maleńka, stara jędza, niewyżyta suka, pantoflarz......
    Nieważne kim jesteś,otoczenie znajdzie Ci obelżywą łatkę...
    A to Polska właśnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. cóż, niedługo ja będę taką babeczką; apelacja w styczniu i sama z małym dzieckiem, ale będzie spokojniej; cóż masz rację, że kobiety samotnie wychowujące dzieci nie mają czasu na randki i amory - a mężczyźni latają jak koty z pęcherzem za innymi często zanim papiery rozwodowe trafią do sądu

    OdpowiedzUsuń
  6. Witamy w klubie;) Są nas ( zacytuję bakterie z reklam ) miliony;)
    Poradzisz sobie. Będzie dużo roboty, fakt, ale będziesz mieć spokój, który jest źródłem MOCY!!!

    OdpowiedzUsuń

Aby dodać komentarz wybierz z dostępnej listy SKOMENTUJ JAKO: opcję "Nazwa/Adres URL", w polu "Nazwa" podaj swoje imię lub pseudonim, natomiast pole URL możesz pozostawić puste.